Grzegorz Kapla
Dziennikarz , sportowiec, podróżnik
-Jakie dyscypliny sportu uprawiasz?
-Może jakie lubię, bo z uprawianiem różnie to wygląda Nie miałem talentu do gier zespołowych ale za to zamiłowanie do wysiłku stąd moją pierwszą pasją był Shotokan. Aż do momentu kiedy odkryłem że nic nie daje w życiu takiej satysfakcji jak kawał pionowego granitu. Wspinałem się namiętnie pr
zez kilka lat korzystając z tego, że szczecińskie środowisko alpinistów jest jednym z najprężniejszych w kraju i wiele mogłem się od moich kolegów nauczyć. Teraz biegam. Chciałbym pokonać maraton. Przynajmniej raz. W Świnoujściu mówią, że nie zna życia kto nie służył w marynarce i nie jest prawdziwym facetem, kto nie pokonał maratonu. -Czym jest dla Ciebie sport?-Sport to przede wszystkim okazja do obcowania ze wspaniałymi ludźmi. Przed laty, kiedy zaczynałem trenować Karate Shotokan w szczecińskim klubie mój trener powtarzał: “nic co wartościowe nie rodzi się bez bólu”. Sportowcy wkładają ogromny wysiłek w swoją pasję. to a to kształtuje charakter. Zwłaszcza sportowcy “amatorzy” – to rzadki już dziś przypadek ogromnej pracy, za która nie oczekuje się
pieniędzy. Satysfakcja jest całą nagrodą. A czy można mówić o “amatorskim sporcie” w przypadku maratończyków, którzy pokonują dziennie co najmniej dziesięć kilometrów, albo wspinaczach którzy wiszą na sztucznych ścianach po kilka godzin każdego popołudnia? Kiedy człowiek wiąże się w górach liną z drugim człowiekiem powierza mu swoje życie. Nie ma większej próby. Wiązałem się liną ze wspaniałymi ludźmi: Arturem Molendą, Ryśkiem Warzochą, Wojtkiem Wentą, Andrzejem Machnikiem czy senatorem Rewajem. Dziś dzięki bieganiu spotykam przyjaciół: Pawła Dodka, Piotra Andrzejewskiego, Jacka Jurkiewicza, Ryśka Pilza, Krzysztofa Swędrowskiego Grzegorza Kiljana czy Jurka Chrobaka – znakomitych, pełnokrwistych ludzi. Ludzi którym można zaufać, na których można polegać. Twardych i poukładanych. Setki kilometrów w samotności kształtują przede wszystkim charakter. Nie tylko łydki i pośladki. -Czy sport to jedyna pasja?-Ludziom wydaje się, że za siedmioma górami i siedmioma morzami trawa jest bardziej zielona. Niektórzy musza się o tym przekonać. Nie mogę o sobie powiedzieć, że lubię podróżować. Raczej włóczyć się po świecie. Właśnie wróciłem z Papui, z miejsca gdzie świat wciąż jest taki jak przed kilkoma tysiącami lat – możesz spotkać ludzie którzy chodzą nago, nie używa
ją pieniędzy i potrafią krzesać ogień za pomocą kawałka drewna i bambusowej linki. Do wiosek w Dolinie Baliem idzie się kilka dni po górach suchych jak pieprz na wysokości powyżej 3,5 tys. m. Bez codziennego biegania miałbym pewnie trudności z dotrzymaniem kroku Romanowi Hamerskiemu z którym przeżyłem te przygodę.